Rowerami na Kalwarię
W pierwszą sobotę sierpnia – czyli 3. dnia miesiąca postanowiłyśmy zdobyć z Niepokalaną szczyt Kalwarii Pacławskiej na dwóch, razem na czterech, a ostatecznie na sześciu kołach…
Z Przemyśla zdecydował się wyruszyć z nami p. Janusz, tato praktykantki i wolontariuszki Radia FARA, w którym na co dzień posługujemy. Pan Janusz był nieocenionym przewodnikiem. Wyjechaliśmy na rowerach z ulicy Grodzkiej w Przemyślu około godz. 16.00. Pan Bóg okazał nam po raz kolejny swoją wielką łaskawość, asfalt był gładki jak aksamit, niebo nie wylało ani kropli deszczu, choć w tym samym czasie w Przemyślu deszcz lal się strugami, a spotykani ludzie byli… zaskoczeni i serdeczni. Ostatni etap pod szczyt Kalwarii przebyłyśmy prowadząc rowery (pan Janusz rozstał się z nami w Nowosiółkach Dydyńskich, bo wracał do domu) i rozważając część Różańca Świętego. Każdy, kto był w Kalwarii wie, że ostatnie metry kosztują najwięcej. Pokłoniłyśmy się Matce Bożej Słuchającej około godz. 20.00. Wieczorem zaśpiewałyśmy ze wszystkimi Apel i tej nocy pozostałyśmy w Domu Pielgrzyma.
Następnego dnia, po Eucharystii i śniadaniu w gościnnym klasztorze Ojców Franciszkanów, wyjechałyśmy na rowerach z powrotem tą samą drogą. Za nami niebo było szare i granatowe, ale spadły na nas tylko krople podobne do tych, o których czytałyśmy w jutrzni – pokropię was czystą wodą, abyście się stali czystymi, i oczyszczę was od wszelkiej zmazy i od wszystkich waszych bożków. I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali (Ez 36,25-27).
Wróciłyśmy szybko i bezpiecznie. A gdyby ktoś chciał również zdobyć szczyt Sanktuarium Męki Pańskiej i Matki Bożej Kalwaryjskiej w Kalwarii Pacławskiej na rowerach, niech koniecznie sprawdzi hamulce zanim zjedzie z góry kalwaryjskiej. Zapraszamy do obejrzenia galerii.
s. Klara Maria
s. Wiktoria Maria