Franciszkańskie kwiatki

 obr16rys. s. Anna Jonkisz  CSFFM

Siostry załatwiłam

Jedna z naszych Sióstr bardzo lubi załatwiać różne rzeczy u s. Przełożonej. Większość z nich niestety nie koniecznie po myśli tej siostry. Nie zniechęcając się jednak ciągle próbuje – tak stało się i tym razem. Była niedziela, jedno z tych popołudni, kiedy naszej wspólnotce siostrzanej udaje się spotkać na rekreacji. Tym razem postanowiłyśmy pograć w „palanta”, gra była bardzo męcząca, dlatego ucieszyłyśmy się, kiedy s. Przełożona nadeszła z cukierkami. Biegając dookoła boiska straciłyśmy trochę energii. I wtedy nasza Siostra szepta coś na osobności do s. Przełożonej, po czym przybiega rozradowana: Siostry załatwiłam! S. Przełożona zgodziła się, żebyśmy pobiegły do Figury Chrystusa Króla i spowrotem. (Figura ta jest oddalona od klasztoru jakieś 600 m). Miny nam trochę się zmieniły: A, czy Siostra zapytała, czy któraś z nas ma jeszcze siłę biegać?O tym nie pomyślałam… – ale załatwiłam. W tym momencie wybuchnęłyśmy gromkim śmiechem, podziękowałyśmy sobie nawzajem za  grę i …sprawa została załatwiona!!!


Dlaczego Siostry?

Kiedy młoda osoba wstępuje do klasztoru napotyka wiele nowych dla siebie rzeczy. Wprawdzie w aspiracie, to początkowy etap formacjii zakonnej, jeszcze nie nosimy habitów, ale już we wspólnocie jesteśmy siostrami. Na jednej z rekreacjii dwie siostry aspirantki rozmyślały: Dlaczego w klasztorze wszystkie mówimy do siebie „Siostro”? – pyta w końcu jedna z nich. Po chwili namysłu druga jej odpowiada: Bo przecież wszyscy jesteśmy braćmi. Po chwili obydwie siostry wybuchnęły śmiechem i postanowiły, że o resztę trudnych spraw będą pytać Siostrę, która się nimi opiekuje.


Środa Popielcowa w środę

Zbliżał się Wielki Post. Pewnego dnia, jak zwykle podczas obiadu, siostry dzieliły się myślami z medytacji i lektury duchowej. Nagle s. Mistrzyni zawołała: Siostry, a czy Siostry wiedzą, że w tym roku Środa Popielcowa przypada w środę? Na chwilę zapadła niemal zupełna cisza. Jak to? Przecież zawsze Środa Popielcowa wypada w środę. Nieśmiało jedna siostra po drugiej zaczęły przekonywać: ależ s. Mistrzyni, Środa Popielcowa – jak sama nazwa wskazuje – jest zawsze w środę. Kochana s. Mistrzyni jeszcze przez chwilę nie dowierzała siostrom nowicjuszkom. Ale niebawem wszystkie siostry śmiały się serdecznie, a najbardziej s. Mistrzyni. Była to niezamierzona, ale najprawdziwsza lekcja cnoty chrześcijańskiego humoru lub – jak kto woli – autoironii, która to cnota pozwala człowiekowi śmiać się ze swoich przypadkowych pomyłek i nie unosić się ambicją, że mu coś nie wyszło…


Ofiara z ofiary

Podczas kolacji s. Katarzyna popijała jedynie gorzką herbatę. Widząc to s. Judyta zaczęła zachęcać ją do zjedzenia zdrowej kanapki z pietruszką. S. Katarzyna odmówiła. S. Judyta nie dała za wygraną i rzekła: Siostro, proszę! Za tatusia, za mamusię, za brata... Na to s. Katarzyna: Za tatusia, za mamusię, za brata to ja raczej będę pościć. Nie sądzi Siostra, że to bardziej ewangelicznie? S. Judyta jednak dalej nalegała: Siostro, ale największa ofiara to «ofiara z ofiary»” (tzn. rezygnacja z podjętej już ofiary na rzecz posłuszeństwa). Na to s. Katarzyna: Dobrze, Siostro. Niech więc będzie tak: za tatusia, mamusię itd. będę pościć, a za Siostrę zjem tę kanapkę i niech się dzieje, co chce. Tak też się stało. Tym sposobem wszyscy skorzystali: s. Judyta zdobyła zasługę (nakarmiła głodnego), s. Katarzyna złożyła podwójną ofiarę, a pozostałe siostry miały z tego przekomarzania się z miłością wiele radości.


W naszej wspólnocie obowiązuje savoir vivre zakonny, tzn. zakonna grzeczność…

Pewnego dnia, jak to przed świętami, siostry pomagały w kuchni. Uwijały się przy różnych czynnościach, bo czas naglił. Właśnie odpowiedzialna za kuchnię s. Bernadetta, która jest niskiego wzrostu, stanęła przed wysoko wiszącą szafką, gdy podeszła do niej nasza najmłodsza, dość postawna siostra, żeby przeprosić za stłuczony kubek. Pokornie spuściła głowę i już chce prosić o pokutę, a tu s. Bernadetta jeszcze pokorniej rzecze: potrzebuję Waszej Wysokości. Winowajczyni pomyślała, że się przesłyszała. A s. Bernadetta na to łagodnie zniecierpliwiona: Potrzebuję Waszej Wysokości, bo nie mogę dosięgnąć puszki z bułką tartą. Siostry, które widziały całe zajście, wybuchnęły śmiechem, podziwiając ten szczyt grzeczności s. Bernadetty. Śmiała się też ta najmłodsza, zwłaszcza, gdy za całą pokutę swobodnie podała s. Bernadetcie puszkę.


Przyjaźń do grobowej deski

Pewnego dnia s. Agata spotkała na poczcie młodego tatusia z czteroletnią córeczką. Tatuś przywitał Siostrę jak przystało na dobrego chrześcijanina: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Siostra odpowiedziała: Na wieki wieków. Amen. Wtedy dziewczynka odezwała się: Dzień dobry. Siostra odwzajemniła pozdrowienie: Dzień dobry. Czy Pani mnie poznaje? – zapytała dziewczynka. Siostra, zastanawiając się przez chwilę, rzekła: No, może trochę poznaję… Na to dziewczynka: A ja od razu poznałam, że Pani jest zakonnicą. Siostra uśmiechnęła się i zapytała:
A ty kim jesteś?
Ja jestem Klaudia z Wysokiej
.
A to wy macie biskupa z Wysokiej?
I kościół! – odpowiedziała rezolutnie Klaudia
Ja już sama mogłabym chodzić do kościoła, ale tata mi nie pozwala.
Siostra podarowała rezolutnej Klaudii Cudowny Medalik Niepokalanej. Na to Klaudia: Ale ja mam jeszcze braciszka. Siostra wyjęła drugi medalik, a dziewczynka rzekła: Ale ja jeszcze mam koleżankę. Siostra wręczyła Klaudii garść medalików Niepokalanej. Po wyjściu z poczty Siostra widziała, jak Klaudia ją obserwuje przez szybę. Czekała aż Siostra pomacha jej na pożegnanie. Pomachała! O, to już pewnie przyjaźń do grobowej deski!


Chopin i jego muzyka

Różne są talenty i upodobania w każdej wspólnocie ludzkiej, a co dopiero we wspólnocie klasztornej! Nie zawsze miłość do strzelistych bukietów jest połączona z podziwem dla kunsztu muzyki itd. Pewnego dnia jedna z sióstr zaproponowała, by wieczorem na rekreacji wysłuchać jakiś utwór Chopina z okazji roku szopenowskiego. S. Patrycja przygotowała Poloneza A-dur – piękny utwór fortepianowy naszego wybitnego kompozytora. Po chwili słuchania utworu jedna z sióstr komentując zauważa: To pianino wszystko zagłusza i nic nie można zrozumieć!


Franciszkowe zwierzątka

Sobotnie popołudnie. Siostry nowicjuszki jak co dzień krzątają się w kuchni pilnie zmywając naczynia po obiedzie. Nagle wchodzi do kuchni siostra profeska i mówi, że przed klasztorem spaceruje sobie stadko kuropatw. Dobrze nie zdążyła  jeszcze tego oznajmić, jak za nią wpada przerażona siostra nowicjuszka i z głosem przerywanym gwałtownymi oddechami, krzyczy: Siostry, siostry! Komuś kurczaki pouciekały! Wszystkie są na naszym podwórku!

Jak to dobrze żyć w zgodzie ze zwierzątkami czy kurami, czy bobrami, a już nie mówiąc o kuropatwach…


Siostrzana strona

Po obiedzie czas na pracę. S. Kinga oznajmiła siostrom: Gdyby mnie ktoś szukał, będę w komputerze. Na to s. Małgorzata: www.s.kinga.pl