Jak ten czas leci…

To już 4 lata jak nie ma z nami s. Marianny, a wydaje się jakby wczoraj uśmiechała się do nas i mówiła: dasz radę, nie poddawaj się! Jakby przed chwilą zdobyła z nami Połoninę Caryńską, na którą wchodziłyśmy prawie 6 godzin! Jakby przed chwilą siedziała w kuchni oparta o kant stołu i przyglądała się krzątaniu siostry kucharki. Do dziś nie jedna z nas patrząc już na wyrośniętych ministrantów powtarza: to są s. Marianny ministranci! I tak mogłybyśmy pisać i pisać, ponieważ „litania wspomnień” jest długa i obfita, bo obfite było życie naszej kochanej współsiostry. Pozostaje nam tylko cichutkie szeptanie: Wieczne odpoczywanie, racz Jej dać Panie… No i do zobaczenia w niebie!